Zakończenie sezonu żeglarskiego 2006`

Drukuj
PDF
"Dziękuję Wam Wszystkie Wody, za nostalgię, za przygody,
Dziękuję Wam Porty Świata, za wspomnienia dziś, po latach,
Dziękuję Wam Wszystkie Plaże, za słoneczne tatuaże,
Dzięki Wyspy Koralowe, za zachwytu pełną głowę.."


Jakby ktoś wydarł jakąś część nas samych.. Pamięta się każdy uśmiech i każdą łzę, każdy lęk i każdą słoną, czy też słodką kroplę wody spływającą do ust. Każda fala przelewająca sie przez fordeck i nurzający się w odmętach bukszpryt huczy znów w głowie, jakby to było wczoraj.. i wieczorne, portowe bicie fałów o maszty, i cicha melodia zadymionych tawern. Staliśmy oddając honor, patrząc jak bandera dostojnie, ostatni raz w tym sezonie, przy dźwięku szklanek wspina się na maszt...





Zrobiło się smutno i szaro, ale przecież nawet zakończenie sezonu żeglarskiego to okazja do spotkania, zabawy, wspomnień, niekończących się dyskusji i wymiany doświadczeń, ogniska, poczęstunku, no i ostatniej przecież w tym roku zabawy na wodzie. A wszystko zaczęło się dzień wcześniej, kiedy to pod czujnym okiem komandora Leona przygotowywaliśmy ośrodek, aby wszystko wyglądało jak trzeba na ostatnim oficjalnym spotkaniu klubowiczów oraz sympatyków żeglarstwa.


Wygrabiono wszystkie jesienne już śmieci i liście...


przygotowano i omówiono "po bosmańsku", gdzie będzie palenisko, drewno na opał itp...


a nawet sam Komandor omiatał pajęczyny, których my oczywiście nie zauważyliśmy...

A już sobotnim przedpołudniem wszystko rozpoczęło się na dobre. Niestety jak się okazało, zaproszeni koledzy z Klubu Żeglarskiego TRYTON nie dotarli pomimo zapewnień.. widocznie coś jednak wypadło. Komandor Leon Kopyciński udowodnił jednak... w zasadzie my wszyscy sami sobie udowodniliśmy, że potrafimy zorganizować o własnych siłach naprawdę przednią zabawę, bez specjalnego nakładu środków.. grunt to dobry pomysł i chęci. Tym razem regaty.. i to o puchar naszego Komandora Leona Kopycińskiego, a to przecież najlepsza zabawa dla żeglarzy. Współzawodnictwo w najlepszym gronie przyjaciół, z uśmiechem na ustach i szampańskim humorem.. nawet chwilami udawało się zapomnieć, że to juz w tym roku ostatni raz...
Ale może od początku. Podnieśliśmy ostatni raz banderę i stanęliśmy pod masztem na uroczystym apelu. No i tym razem szklanki bite były już fachowo, wtajemniczeni i Ci z dobrym okiem (tu jak zwykle pozdrawiamy kolegę Piotra "Oko" ;) ) widzieli ulgę na twarzy naszego Leona.




Komandor Kopyciński zgrabnie podsumował mijający sezon, w którym nie brakowało licznych atrakcji.


Najbardziej dumni jesteśmy z zakupu jachtu Tango 780F, czyli naszego kochanego Mistrala. Odbyły się dwa kursy żeglarskie, wiosenny i jesienny, a dzięki temu przybyło nam kilku nowych zapaleńców, miejmy nadzieję, że nie zniechęcą ich burzliwe dyskusje z niektórymi klubowiczami. Na szczęście nad wszystkim czuwa zawsze Bosman Grześ..

Regaty rozpoczęły sie zgodnie z planem (prawie zgodnie z planem ;) ). Załogi Bezana, sympatyków oraz gości startowały na Omegach, naszym szkoleniowym El Bimbo oraz wspaniałym drewnianym jachcie "Poświst". A oto i składy załóg:


typ załogi nr załogi skład załogi
klubowicze I Grzegorz Koffer
Izabela Puka
Katarzyna Barska
klubowicze II Robert Trojanowski
????????
Krzysztof Jarczyk
samorządowcy vel klubowicze III Tomasz Marszałek
Joanna Wątroba
Marcin Hajdyła
sympatycy IV Tomasz Kujawa
????????
????????
sympatycy V Stanisław Danek
????????


Sędzią głównym, jedynym i wystarczającym, został nasz zaprzyjaźniony Komandor Jach Klubu LOK Chrzanów Alfred Kujawa, prawdziwy żeglarz regatowy, instruktor i obserwator naszych żeglarskich poczynań. Papierkową robotą i protokołowaniem zajęła się nasza klubowiczka Sylwia Bańkowska.



Omegi, jak to Omegi, nawet kiedy zdechło na amen radziły sobie doskonale. Ciężkawy lekko El Bimbo, który pływa zuchwale, ale jak wieje, zakończył pierwszy bieg na pagajach. Oj, trzeba było widziec miny sternika i jego załogi, kiedy było wiadomo, że do brzegu przypłyną co prawda pierwsi, ale nie na żaglach, no i nie opłyną wszystkich bojek. Za to Poświst pływał dzielnie do końca, co zostało docenione przez komisję sędziowską. Prawdziwa klasa, grand prix za niezmącony niczym spokój załogi.





Decyzją sędziego regatowego Komandora Kujawy pozostałe biegi odbywały się juz tylko na Omegach. Ta diablica pływa w każdych warunkach. Jednakże kilka biegów z przesiadkami na łodziach przekonało nas, że Omega Omedze nie równa, a najbardziej liczy się kunszt sternika. I tu oczywsicie nie było mocnych. Regaty wygrał Bosman Grześ Koffer z załogą w składzie: Izabela Puka i Katarzyna Barska. W końcu kto jak kto, ale On zna ten akwen najlepiej z nas. Poza tym.. poprostu nie mógł nie wygrać, mając na pokładzie takie dziewczyny.











Wyniki regat przedstawia poniższa tabela:


miejsce załoga nazwisko sternika pkt.
I klubowicze Grzegorz
Koffer
0
II samorządowcy - UM Chrzanów, SP Chrzanów, UM Trzebinia Tomasz
Marszałek
0
III sympatycy - Jacht Klub LOK Chrzanów Tomasz
Kujawa
0
IV klubowicze Robert
Trojanowski
0
V sympatycy -
Grand Prix w swojej klasie
Stanisław
Danek
0


Nawet doświadczeni żeglarze z podziwem przyznali, że regaty były profesjonalnie zorganizowane. Puchary rozdano z honorami. Tylko sobie wiadomym sposobem Komandor Kopyciński nagrodził wszystkich uczestników.




Zmarznięci, ale wytrwali, temperaturę powietrza staraliśmy się ocieplić wszelkimi znanymi żeglarzom sposobami. Mamy na myśli oczywiście płonące ognisko, szanty, a także przygotowane specjalnie na tę okazję pieczone ziemniaki oraz inne specjały. A jeśli weźmiemy pod uwagę taki skład cooków jakim dysponuje Bezan - nikt nie chodził ani głodny ani zziębnięty.









Bawiliśmy się świetnie i chyba tak naprawdę wszyscy, klubowicze, sympatycy i zaproszeni goście byli zadowoleni.. Tylko ten smutny moment - ostatnie : "baczność.. do opuszczenia bandery wystąp" i ostatni w tym sezonie melodyjny dźwięk "szklanek"..


Sezon się kończy, ale wiadomo, że każdy koniec to początek czegoś nowego, wiec i na nas czeka jeszcze trochę posezonowych obowiązków jak np. slipowanie łódek. Poczciwy El Bimbo wraz z Janinką trafią na zimę do hangarów. Jesienią i zimą, opierając się nostalgii i tęsknocie za łopotem żagli, bedziemy naprawiać, szlifować, malować a potem głaskać, chuchać i dmuchać na klubowe łódki, aby z otwarciem następnego sezonu wyglądały i pływały znów jak nowe. Trzeba też pociąć drewno na kolejne ogniska, co pewnie się w końcu uda, mamy przecież nowiutką siekierę i piłę. Potem już tylko ostatnie przed zimą porządki.
Jest nawet kilka pomysłów na jesienne i zimowe spotkania. A więc Kochani Żeglarze, nie ma co poddawać się jesiennej depresji, ani zapadać w zimowy sen. Żeglarska brać trzyma sie razem nawet kiedy szlaki wyznacza nam już tylko mróz na szybach...

J. & S.

P.S. Serdeczne dzięki Vikusiowi za pomoc w odzyskaniu fotek z uszkodzonej karty :))

"Dziękuję Ci oceanie, żeś bez gniewu przystał na mnie
Dziękuję Ci Wielka Burzo, żeś pachniała wiatrów różą,
Dziękuję Ci Wielka Wodo, że zrobiłaś mnie załogą,
Dziękuję Ci Łajbo Stara, żeś mi ciepło domu dała.."

 

Login